Ścieżka w obłokach – Dolni Morava, Czechy
Sky Walk, lub jak ktoś woli „Stezka w oblacich” (ścieżka w obłokach) to projekt na skalę światową. Znajduje się po czeskiej stronie gór Masywu Śnieżnika w miejscowości Dolni Morava.
Wieża o wysokości 55 metrów i długości 710m (od wejścia) zbudowana jest na wysokości 1116m n.p.m. Na potrzeby budowli zużyto 380 ton stali, 300 m3 modrzewiowego klejonego drewna oraz aż 250 m3 heblowanych pełnych modrzewiowych bali. Drewno pochodziło z austriackich Alp z wysokości ponad 1000 m n.p.m.
Konstrukcja jest osadzona na fundamentach i mikropalach zakotwiczonych aż 6,5 m w skale. Całość została przystosowana by przetrwać wichury nawet do 200 km/h. Wytrzymałość siatki na samym szczycie obliczona jest na 4500kg. Przy dobrych warunkach pogodowych na wieży może przebywać nawet 4000 osób (podobno).
Cały wyjazd był raczej spontaniczny, z dnia na dzień – kilka telefonów wśród znajomych i ekipa zmontowana – część wolała jednak pospać, więc ruszyliśmy wczesnym porankiem w niedzielę (wyjazd o 7) w czwórkę.
Pogoda na samym początku niestety nie dopisywała, od rana były mgły a temperatura wynosiła od 2 do 4 st. Spakowaliśmy więc kurtki, czapki i polary bo nie wiadomo jak będzie na miejscu. Zapakowani w samochodzie ruszyliśmy w stronę Czeskiej granicy. Mgły miejscami schodziły i wychodziło słońce, co dodawało nam pozytywnej energii bo temperatura rosła nawet do 15 st. (a było jeszcze wcześnie).
Przekraczając granicę z Czechami było jak zawsze … pięknie. Słońce świeci, jest ciepło, widać w końcu góry 🙂
Na miejscu byliśmy już ok 10:30.
Parkingi w dolnej części są bezpłatne, więc zaparkowaliśmy samochód i szybko przebraliśmy się w odpowiednie rzeczy (kurtkę w plecak trzeba było jednak zabrać, bo nie wiadomo co czeka nas na górze).
Spakowani i najedzeni (tak były kanapeczki przy samochodzie) ruszyliśmy za tłumem. Na prawdę były tam tłumy. Atrakcja przyciąga wielu ludzi więc nie było co się dziwić.
Asfaltem dochodzimy do Chaty Marcelka, gdzie można kupić bilety na wyciąg (cena za wjazd i zjazd koleją razem z wejściem to 350Kc), jeżeli chcecie (tak jak My) wejść pieszo to płacimy dopiero przy samym obiekcie (na górze). Cena normalnego biletu to koszt 200Kc na osobę (jakieś 33zł po przeliczeniu – w zależności od kursu walutowego).
Nie zastanawiamy się więc i ruszamy na szlak. Większość osób na szczęście wybiera opcję krzesełkową, w związku z czym na szlaku jest trochę luźniej.
Oznaczenia są bardzo dobre i raczej nie można zejść ze ścieżki. Droga początkowo trochę pionowa w górę, ale to tylko jakieś 500m (które daje znać o sobie „na dzień dobry”). Później już idzie się raczej spokojnie. Może trochę niewygodnie bo cały szlak wysypany jest ostrymi kamieniami (o wielkości pięści), które ruszają się pod nogami.
Kamienie na szlaku są dlatego, bo droga ta jest również drogą dojazdową dla różnych pojazdów (jakoś te dźwigi musiały tam wjechać), więc nie jest to niestety szlak typowo górski. No ale jak to się mówi „nie jesteśmy tu dla przyjemności” (hehe) i idziemy do celu.
Po drodze między drzewami podziwiamy widoki, są jakie są, ważne że coś widać 😉 Jest gorąco, więc wszystkie zabrane polary i kurtki upychamy w plecaki.
Wejście na górę (od parkingu) to jakieś 5km i zajęło nam to małą godzinkę.
Na szczycie przywitały nas te tłumy które wjechały tam wyciągiem. Już mnie się to nie podoba, nie lubię tłumów w górach, no ale taka atrakcja turystyczna więc nie ma co marudzić.
Szybko do kasy, kupujemy bilety (można płacić kartą) i wchodzimy. Wejście bardzo podobne jak na „Spacerze w koronach drzew„. Długa trasa ułożona z drewnianych desek i konstrukcja wspierana balami. Wszystko to łączone metalowymi rurami, co wygląda dość stabilnie.
Na ścieżce co jakiś kawałek są tablice informacyjne na temat rejonu górskiego w jakim się znajdujemy (brakuje trochę atrakcji takich jak w Lipnie nad Wełtawą).
Przed samym wejściem na szczyt jest zrobiona siatka którą można wejść na kolejny poziom. Korzystają z tego głównie dzieci, więc robi się w tym miejscy mały zator 😉
Na końcu drogi czeka nas małe przerażenie w postaci ilości ludzi – tłumy. Każdy robi jakieś zdjęcie, gdzieś słychać wrzask dzieci, a to się śmieją a to denerwują … ogólnie chaos.
Podziwiamy panoramy przeciskając się między ludźmi i robimy jakieś pamiątkowe zdjęcia na siatce. No właśnie, nie powiedziałem dokładnie o siatce.
Na samym szczycie jest zawieszona siatka, gdzie po wejściu na nią pod nogami mamy przepaść. Można sobie na nią wejść i spojrzeć w dół (jak ktoś nie ma lęku wysokości). W każdym razie siatka jest dosyć stabilna i z tego co widziałem wytrzymuje spore obciążenia.
Dla chętnych dostępna jest również opcja zjazdu metalową rurą (cena zjazdu 50Kc – wykupuje się razem z biletem przy kasie).
My jednak schodzimy na piechotę i ruszamy do restauracji, która jest przy samym obiekcie. No bo jak to? Być w Czechach i nie napić się czeskiego piwa? 😉
Mały odpoczynek, coś jemy i ruszamy w dół. Niestety tym samym szlakiem, bo nie było już czasu na inne wycieczki (do domu mamy 3,5h jazdy samochodem).
Jak na jednodniowy wypad to uważam, że wyjazd był bardzo udany. Sama atrakcja w postaci ścieżki w obłokach jest super – może tylko trochę za dużo ludzi. Pewnie gdyby nie było wjazdu kolejką, to było by bardziej spokojnie 😉
Niedziela spędzona w dobrym towarzystwie jest zawsze udana – nie ważne gdzie.
Max elevation: 1180 m
Average speed: 6.07 m/s
Total time: 03:56:45