9 sierpnia, 2019

Sutton-in-Craven – UK – dzień 1

Wstęp

Spis treści

Na początku lipca miałem okazję wyskoczyć na kilka dni do Anglii, więc wraz z moim bratem, który również lubi wędrówki (a nie mogliśmy się przecież nudzić przed TV i konsolą) wybraliśmy się na małe spacerki. A to że Anglia jest bardzo piękna latem chyba każdy wie kto tam był.

Oto dzień pierwszy naszego wyjścia – kierunek Sutton-in-Craven a dokładniej wieża Lund’s Tower.

Nie wiem jaka jest historia tej wieży i co się z nią wiąże ale chyba nie za bardzo byłem tym zainteresowany, chodziło tylko o to aby wyjść z domu i pospacerować po tych okolicach.

Ruszyliśmy z małego miasteczka Steeton gdzie prowadził nas szlak oznaczony jako „Public Footpath”, czyli piesza droga publiczna.

Sutton-in-Craven - UK - dzień 1 Ciekawe miejsca Wielka Brytania — Public Footpath

Jest to oznaczenie nie do końca szlaku, ale właśnie takiej ścieżki po której możemy się poruszać nawet jeżeli przebiega ona przez prywatne posesje lub działki – co zresztą jest tu bardzo popularne. I nawet jeżeli taki szlak (będę używał tego zamiennie ze słowem „ścieżka” lub „droga” bo tak mi łatwiej) prowadzi przez teren prywatny to zazwyczaj jest on tak zrobiony aby bez problemu można było się przedostać dalej. Pamiętać jednak należy o tym aby zamykać za sobą wszelkie bramy, furtki i innego typu zagrody przez które przechodzimy, tak aby zwierzęta nie wydostały się poza ogrodzenia. Tak, zwierzęta. Poruszając się po tych drogach możemy napotkać pasące się krowy, konie czy owce, które biegają sobie po ogrodzonym terenie przez który akurat przechodzimy.

Wracając do naszego spaceru. Po drodze napotkaliśmy (jak to w Anglii) miejscowy pub, gdzie właściwie trzeba spróbować lokalnego piwka. Może nie do końca lokalnego bo w zasadzie nie wiem jakie to było, ale wiem że mają tego dużo w każdej miejscowości i jest w czym wybierać.

Po wyjściu z miasteczka było już tylko coraz ładniej, a im wyżej tym lepsze widoki na pobliskie wioski. Nie będę się tu rozpisywał za bardzo bo to był tylko mały spacerek na rozluźnienie po okolicy więc atrakcji też żadnych nie było.

Wejście na samą wieżę jest dosyć ciasne i niskie więc przy wchodzeniu trzeba uważać na głowę, niektórzy nawet piszą żeby zaopatrzyć się w latarkę, ale właściwie nie wiem po co, bo trwa to tylko chwilę a można przytrzymać się murów jak nic nie widzimy.

Naprzeciwko Lund’s znajduje Wainman’s Pinnacle – te dwie wieżyczki zwane są przez lokalnych mieszkańców jako „Salt & Pepper”