Tatry – Dolina Chochołowska
Kolejny dzień naszej wyprawy w Tatry nie zapowiadał się dość emocjonująco ze względu na odnawiającą się starą kontuzję kolana, która odezwała się dnia poprzedniego podczas schodzenia z Doliny Pięciu Stawów. W związku z czym musieliśmy wybrać coś z łagodniejszym podejściem. Otwieramy mapę, szukamy … szukamy i jest! Dolina Chochołowska.
Najdłuższa i największa dolina w polskich Tatrach, znajdująca się na zachodnim skraju polskich Tatr Zachodnich i stanowiąca orograficznie lewą odnogę doliny Czarnego Dunajca. Zajmuje obszar ponad 35 km² i ma długość ok. 10 km.
Nazwę swą dolina zawdzięcza oddalonej o kilkanaście kilometrów wsi Chochołów. Wieś ta już w XVI wieku zajmowała obszar Tatr pomiędzy Wołowcem a Bobrowcem.
Dzięki występowaniu w dolinie dużej powierzchni polan i hal, stała się ona największym ośrodkiem pasterstwa w Tatrach. W 1930 r. 70 juhasów wypasało na niej ok. 4000 owiec, ponadto 280 pastuchów wypasało bydło. Ogromna też była liczba szałasów, bacówek i szop.
Od rana temperatura była lekko pod zerem, więc zapakowaliśmy ciepłe ubrania i wyruszyliśmy na szlak. Dojeżdżając do miejsca gdzie zaczyna się wejście, jest kilka parkingów (ceny nawet przyzwoite bo ok. 7PLN/dzień), więc spokojnie możemy zostawić samochód a sami udać się na lekki spacer.
Idąc ścieżką od parkingu trafiamy na wejście główne (płatne), z budkami z jedzeniem i pamiątkami (od rana i poza sezonem część jeszcze pozamykana). Sama trasa może nie urzeka, bo jest prosto i łagodnie ale to co dzieje się dookoła niej wzbudza w nas podziw piękna natury. Promienie słoneczne przedzierają się przez zamarznięte powietrze, wokoło słychać szum strumienia. Zmarznięta ziemia zaczyna parować. Efekt „łał” 😉
Co jakiś napotykamy na specjalnie utworzone polany (miejsca) gdzie można sobie posiedzieć i pokontemplować z naturą. Są ławeczki, stoliki więc spokojnie można zabrać ze sobą śniadanie i odpocząć. Cała trasa jest dosyć łatwa i przygotowana na przejażdżki rowerowe (rowery można wypożyczyć przed wejściem na parkingach). Jest też kolejka (była jak my byliśmy), która za jakąś tam opłatą może nas zawieźć trochę wyżej (dalej) – my jednak wolimy iść pieszo.
Pogoda się poprawia i wychodzi słońce. Robi się ciepło więc jest już dobrze. Mijamy lasy, górki, strumyki i docieramy do celu – Polana Chochołowska.
Na polanie istnieje jeszcze spora grupka szałasów, bufet góralski i prowadzony jest kulturowy wypas owiec. W sezonie zimowym czynny jest składany wyciąg narciarski. W górnej części polany działa schronisko PTTK na Polanie Chochołowskiej. Schronisko to jest główną bazą wypadową w Tatry Zachodnie, w zimie również ośrodkiem narciarskim (narciarstwo uprawia się nie tylko na samej polanie – wyznakowane są również nartostrady ze szczytów gór ponad polaną). Obok schroniska stacja meteorologiczna i budynek TOPR. Pod lasem stoi drewniana kapliczka w góralskim stylu (kaplica na Polanie Chochołowskiej) pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela. W niedzielę odbywają się w niej msze. Polana słynna jest z masowo zakwitających na początku wiosny krokusów – my byliśmy tam w październiku 😉
Siadamy przy schronisku i standardowo coś jemy i popijamy gorącą herbatą (lub kawą). Obmyślamy co dalej, wyżej nie pójdziemy (kolano się odzywa) więc plan jest taki aby wrócić do samochodu i pojechać na Słowacką część Tatr zobaczyć kolejny „spacer w chmurach”, ale o tym już nie będę się rozpisywał.
Wracając zachodzimy w kilka zakątków, które droga w górę przed nami ukryła lub było jeszcze za zimno żeby zejść ze szlaku 😉
Oczywiście przy powrocie na parking zaszliśmy do bacówki na pyszne świeże oscypki (mniam!) – polecam 😉
Podsumowując.
Rodzaj trasy: łagodny, rowerowy
Długość przejścia: ok 15km
Czas przejścia: ok 4h (na spokojnie z postojami)
Aktualna pogoda w Kościelisko
Opady śniegu
Temp. -0.04°C | Min.: -0.04°C | Max: -0.04°C
Max elevation: 1184 m
Average speed: 1.21 m/s
Total time: 04:02:36