• Droga życia "The Way" - mała recenzja filmu Blog

Droga życia „The Way” – mała recenzja filmu

Droga św. Jakuba, nazywana często także po hiszpańsku Camino de Santiago (bask. Done Jakue Bidea, gal. O Camiño de Santiago) – szlak pielgrzymkowy do katedry w Santiago de Compostela w Galicji w północno-zachodniej Hiszpanii. W katedrze tej, według przekonań pielgrzymów, znajduje się ciało św. Jakuba Większego Apostoła. Nie ma jednej trasy pielgrzymki, a uczestnicy mogą dotrzeć do celu jednym z wielu szlaków.

Droga oznaczona jest muszlą św. Jakuba, która jest także symbolem pielgrzymów, i żółtymi strzałkami.

Istniejąca od ponad tysiąca lat Droga św. Jakuba jest jednym z najważniejszych chrześcijańskich szlaków pielgrzymkowych, obok szlaków do Rzymu i Jerozolimy. Według legendy ciało św. Jakuba przewieziono łodzią do północnej Hiszpanii, a następnie pochowano w miejscu, w którym dziś znajduje się miasto Santiago de Compostela.

Tyle mówi wikipedia 😉

Dzisiaj obejrzałem film z 2010 roku, który reżyserował i był również scenarzystą Emilio Estevez (grał również jednego z bohaterów) pod tytułem The Way (po polsku: „Droga życia”) i postanowiłem się tym z Wami podzielić.

Film opowiada historię (trochę smutną) ojca (Amerykanina – w rolę wcielił się Martin Sheen), który na wieść o śmierci swojego syna Daniel (tu właśnie rolę gra Emilio Estevez) udaje się do Francji w celu przywiezienia zwłok do kraju. Na miejscu okazuje się, że syn zginął pierwszego dnia wędrówki na Szlaku Pielgrzyma (nazywanym też Drogą świętego Jakuba lub Camino de Santiago) w Pirenejach. Postanawia zatem przejść ten szlak wraz z prochami syna.

Historia dosyć smutna, ale film bardzo wciągający. Człowiek bez żadnego przygotowania (lekarz okulista) wybiera się w drogę, której trasa ma długość ok 800 km i wiedzie przez Pireneje.

Po drodze jednak napotyka na niespodziewanych kompanów swojej podróży. Na początku dołącza do niego Holender Joost (Yorick van Wageningen), później Kandyjka Sarah (Deborah Kara Unger) i jako ostatni irlandzki pisarz Jack (James Nesbitt).

W filmie (choć jest to dramat, ale jednak przygodowy), możemy napotkać kilka śmiesznych momentów które przydarzają się na trasie grupie zupełnie obcych sobie ludzi. Trzeba pamiętać, że każda z tych postaci jest na „życiowym zakręcie” i niesie swój własny los.

Polecam zobaczyć film każdemu, kto lubi trekking, góry i wędrowanie. Są momenty do śmiechu, ale są też momenty do zastanowienia się. Nie zawsze jest kolorowo. Chociaż film z założenia ma być smutny (w końcu to dramat), to po jego obejrzeniu człowiek nabiera ochoty na własne wędrówki.


Oceń ten wpis

bardzo słabysłabydobrybardzo dobrywspaniały (liczba ocen: 5, średnia: 4,20)
Loading...

Podobne wpisy